niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 29

Dedykuje go Oldze Lynch, która pisze takie rozdziały na których płacze!!! <3 

*Alexa*
Już dwa tygodnie jestem w LA i czym dłużej tu jestem to staję się bardziej szczęśliwa. Od tygodnia mieszkają u nas Lynchowie, ponieważ mają w domu remont, z czego bardzo się cieszę, bo mam Rockiego 24h na dobę, ale niestety dziś remont się kończy i jutro wracają do swojego domu. Oczywiście remontowi uległy pokoje: Rockiego i Ella, Rylanda, kuchnia i ciutkę większa będzie garderoba Rydel. Ell dostał pokój Rylanda, więc Rocky nie będzie musiał dzielić z nim już pokoju.
- Alexa?
- Hmm...?
- Halo ziemia do Alexy!
- Co? Co?
- To, że w ogóle nas nie słuchasz! - wyjaśniła mi Rydel.
Faktycznie siedzę z dziewczynami w centrum handlowym, a dokładniej w kawiarence i obmawiamy plan "zwiedzania" sklepów. Poniekąd bardzo się zaprzyjaźniłam z Laura i Vanessą.
- Alexa? - zaczęła nieśmiało Laura.
- Co?
- Bo...
- Śmiało Laura, ja nie gryzę przecież wiesz
- No tak - zaśmiała się już pewniej.
- Więc?
- Wiec chciałam cię prosić abyście, to znaczy ty i Rocky zostali moimi świadkami na ślubie z Rossem
- Ja się zgadzam, więc jak ja to Rocky też
- Dzięki
- Nie ma za co, to zaszczyt
- A ja? - zapytała Rydel - Czyim będę świadkiem?
- Ty i Ell będziecie moimi świadkami - powiedziała Van.
- No to, to rozumiem. No to lecim po sukienki, dodatki i takie tam - wykrzyknęła radosna blondynka, o imieniu Rydel.
- Kobieto mamy jeszcze tydzień do naszego ślubu - powiedziała Van
- Tydzień? Tak mało?
- Dla kogo mało, dlatego mało - stwierdziła Laura
- Hmm...podwójny ślub! Nigdy na takim nie byłam -  z powrotem się zamyśliłam
- To teraz będziesz miała okazje - odezwała się Vanessa
Z zakupów wróciłyśmy wykończone i szczęśliwe. Ja i Rydel kupiłyśmy sobie śliczne sukienki, buty i dodatki. Zostało jeszcze kupić suknie ślubne dla Laury i Vanessy. A oto moje sukienki i od razu dobrane do nich buty:




Sukienka i buty Rydel:

*Rocky*
Siedziałem z Rikerem w domu Alexy, a dokładniej w salonie i oglądaliśmy Street Dance II, kiedy do domu weszły dziewczyny z kilkudziesięcioma torbami w rękach i padły na kanapę. 
- Rocky? 
- No, nie znowu.
- Braciszku proszę
- No dobra za dwadzieścia minut wracam.
Jak zwykle, no chyba nigdy nie przestaną mnie prosić abym zrobił im naleśniki. Po dwudziestu minutach zaniosłem im cały talerz naleśników, a oni rzucili się na nie jakby nie jedli z co najmniej tydzień. Z kim ja żyję? Z jakimiś dzikusami ale nie wnikam. 

********************************
Hello!!!!! Jak dla mnie rozdział krótki. Jak wam się podoba? Do napisania moje żeleczki <3

1 komentarz: