niedziela, 26 października 2014

Rozdział 26

*Rydel*
- Rocky nie płacz! Będzie dobrze!
- Nie będzie!
- Zobaczysz, że będzie! - pocieszałam brata, który z tej całej rozpaczy właśnie zasnął mi na rękach. Nie mogę się już patrzeć jak cierpią rodzice, Rocky i reszta. To jest nie sprawiedliwe.
- Rydel?
- Co?
- O czym myślisz?
- O tym, że....
- Że?
- Ell to nie sprawiedliwe!
- Ja o tym wiem! Ale nie krzycz, bo go obudzisz.
- No wiem, wiem. Co chciał sobie zrobić Riker?
- Skąd wiesz?
- Bo było słychać Van w całym domu jak krzyczała.
- A fakt. No, bo on chciał wyskoczyć z balkonu ale go złapałem.
- Dzięki!
- Za co?
- Bo gdyby nie ty to Riker, by wyskoczył z balkonu i się zabił.
- Oj tam!
- Nie oj tam, tylko Dziękuję!
- Rydel?
- Tak?
- Kocham Cię wiesz?
- Wiem. Ja ciebie też kocham! - i tu się pocałowaliśmy.
Nagle do pokoju weszli Van i Riker.
- To my nie przeszkadzamy!
- Riker wracaj tu!
- Czemu?
- Bo dostaniesz w łep!
- Za co?
- Za to, że chciałeś wyskoczyć z balkonu!
- Skąd wiesz?
- Po pierwsze Van tak głośno krzyczała, a po drugie Ell mi powiedział.
- Ell?
- Co?
- Czemu jej powiedziałeś?
- Bo się zapytała, a ja przed żoną tajemnic nie mam!
- Nie chciała bym wam przeszkadzać, ale z tego co widzę to Rocky śpi, a wy się wydzieracie na pół domu! - wtraciła Van.
- Fakt faktem, wydzierać to wy się umiecie  - powiedział Rocky  - nawet pospać nie dacie.
- Rocky? To ty nie śpisz? - odkrył Amerykę Ell, i właśnie za to go kocham, a my zaczęliśmy się śmiać, w jednej chwili zapomnieliśmy o wszystkich nieszczęściach. Do pokoju weszli Ross, Laura i Rodzice. Rodzice widząc nas roześmianych, pomimo nieszczesnych wydarzeń, uśmiechneli się. I znowu, przez tą chwilę, było jak dawniej.
*Ross*
Kocham swoje rodzeństwo, bo nawet przez łzy potrafią się śmiać i wygłupiać. Czasami dochodzę do wniosku, że takie rzeczy to tylko w rodzinie Lynchów.
- Ross?
- Tak Laura?
- Kocham cie!
- Ja ciebie też!
- Wiesz masz wspaniałe rodzeństwo.
- Dzięki, ty też masz fajną siostrę!
- Hahaha ja nie mogę!
- Ale co?
- Posłuchaj Ella!
- Czy on śpiewa Merry Christmas?
- Tak Hahaha!
- Ej Ell jeszcze nie święta!
- Co z tego jeszcze miesiąc, a może dwa i ty sam bedziesz śpiewał kolędy! - Hahaha wiecie co?
- Nie nie wiemy o świeć nas  - palną Ell.
- Takie rzeczy i rozmowy tylko w domu naszej zacnej rodzinki!
- Ja się z tobą zgadzam! - powiedziała Laura.
- Ja też! - dodała Rydel.
- I ja!  - powiedział Ell
- I my też! - przyznali rodzice.
- To ja też! - powiedział Rocky.
- I my też!  - powiedzieli razem Riker i Van.
- Laura, Van wasi rodzice chcą się z wami zobaczyć.
- No to jedźmy! - krzyknęły z entuzjazmem dziewczyny i zniknęły razem z rodzicami za drzwiami pokoju Rockiego i Ella.
*Laura*
- Wiesz co młoda?
- Co?
- Wypadałoby powiedzieć, że mamy narzeczonych.
- Fakt wypadałoby.
- No to raz kozie śmierć! - powiedziała Van i weszłyśmy do sali w której leżeli rodzice.
- Musimy wam coś powiedzieć  - zaczęła Van.
- Ja i Van jesteśmy zaręczone! - skończyłam.
- Z kim? - zapytał się tata, jak to dziwnie brzmi po tylu latach.
- Ja z Rossem.
- A ja z Rikerem.
- To wspaniale! - powiedziała mama.
Dziwnie się teraz czuję mówiąc do moich prawdziwych rodziców "mamo" i "tato" , ponieważ dotychczas moimi rodzicami byli państwo Lynch i już odruchowo mówię do nich "mamo" i "tato" , ale w sumie to jak wyjdę za Rossa to nie będzie wielkiej różnicy.
*Riker*
Kiedy dziewczyny pojechały do szpitala odwiedzić swoich rodziców my jak to my właczyliśmy film o tytule " Street Dance II" (fajny,  polecam ~ Ola), który opowiada historię pewnej grupy tanecznej. Jest to film muzyczny, a więc wszyscy wlepiają wzrok na ekran.  Po 110 minutach film dobiegł końca, a że była już 20, a my byliśmy zmęczeni zasneliśmy. Rydel i Ell na łóżku Ella, a ja z Rockym i Rossem na łóżku Rockiego.
*Laura*
Gdy weszliśmy do domu było dziwnie cicho wszyscy (czyt. Laura, Van i państwo Lynch) poszliśmy do pokoju Ella i Rockiego. Ujrzeliśmy tam słodko śpiących na łożu Ella: jego samego i Rydel, a na łóżku Rockiego: Rikera, Rossa i Rockiego. Wyłączyłam telewizor, zgasiłam światło i wszyscy udaliśmy się do swoich poko aby położyć się spać. Weszłam do swojego pokoju i poszłam wziąć kąpiel. Rozebrałam się, wyrzuciłam brudne ubrania do kosza na bieliznę, aby następnie wejść pod prysznic. Gdy odkręciłam kurek na moje ciało zaczęły spadać kropeliki ciepłej wody, wzięłam swój ulubionym rumiankowy płyn i zaczęłam go rozprowadzać po ciele. Zpłukałam z siebie płyn, opatuliłam się miekkim fioletowym ręcznikiem i wyszłam z łazienki aby ubrać się z moją piżamkę w misie. Gdy już byłam ubrana poszłam odwieść recznik i wybiegłam z łazienki, biegłam w stronę łóżka aby po chwili na nie wskoczyć. Gdy na nie wskoczyłam do mojego pokoju weszła Van.
- Dobranoc siostra!
- Dobranoc!  Mogła byś zgasić światło?
- Jasne!
- Dzięki! To do jutra!
- Do jutra! - powiedziała gasząc światło i wychodząc z pokoju.
Leżałam chwilę wpatrując się w sufit, lecz po chwili zasnęłam aby śnić o jednorożcach i magicznych krainach.
*******************************
Hej! Mam nadzieję, że rozdział się podoba! Do napisania moi kochani!

poniedziałek, 20 października 2014

Rozdział 25

*Ross*

Gdy Rydel i Ell próbowali postawić Rockiego na nogi my siedzieliśmy w kółku i każdy z osobna myślał co z nim będzie.
- To nie ma sensu! - krzyknął Riker.
- Ale co? - zapytałem się.
- To wszystko!
Nagle drzwi do szopy, która już ledwie stała, otworzyły się i staną w nich...
- Ryland! - krzykneliśmy wszyscy.
- A ty nie byłeś u cioci? - zapytał się Rocky, który niedawno się ocknął.
- Byłem ale wróciłem!
I w tej chwili padł strzał, Ryland wyprostował się i po pięciu sekundach zsuną się na ziemię. Podbiegłem do niego, a on powiedział tylko "Kocham was" i wypuścił ostatnie powietrze z ust. Powietrze przecią przeraźliwy krzyk siedmiu nastolatków, którzy płacząc darli się "Nie, Ryland nie...!" Nagle w drzwiach staną mój przyjaciel z pistoletem w dłoni.
- Kevin?
- Tak Ross to ja.
- Ale...ale...ty...ty...nie żyjesz zginołeś w wypadku!
- Jak widzisz jednak żyje.
- To ty zabiłeś Rylanda!
- Tak owszem ja.
- Zaplacisz za to! - krzyknął Riker.
- Ciekawe jak.
- Tak! - powiedział nasz ojciec stojąc za Kevinem i przykładając mu pistolet do pleców.
- Nie odważy się pan tego zrobić?
- A właśnie, że odważe! - i po tych slowach padł kolejny strzał, który ugodził Kevina, a on pod wpływem strzału osunął się na ziemię i przestał oddychać.
Nie wiem za co my tak cierpimy.Po kilku minutach na miejsce przyjechała policja i zaczęła wypełniać swoje obowiązki.

《Tydzień Później》

Trzy dni temu odbył się pogrzeb Rylanda. Nie mogę uwierzyć, że go już z nami nie ma, mój młodszy braciszek, on nie żyje, nie ma go z nami. Rodzice Van i Laury są tak pobici, że w szpitalu walczą o życie.
A co u nas?
Laura od tygodnia wypytuje mnie o Kevina.
Riker jest załamany śmiercią Rylanda.
Van stara się pomóc Rikerowi w tym okropnym cierpieniu.
Rydel nie przestaje płakać, a Ell ją cały czas pociesza.
Rocky nie ma na nic siły, nie dość, że dostał nożem to odbiła go śmierć Rylanda.
Ja jakoś się trzymam i mam nadzieję, że los nie szykuje nam kolejnej tragedii.
Dlaczego akurat nasza rodzina musi cierpieć? Dlaczego? Nie rozumiem, czym zawiniliśmy? A czym zawinił Ryland? No czym!? Błagam niech ktoś mi odpowie!

*Rocky*

Nadal mam przed oczami ten widok, obraz Rylanda osuwającego się bezwładnie na ziemię i wypowiadającego słowa "Kocham Was". Jak mi go brakuje! Mój młodszy braciszek, który zawsze przychodził mi się zwierzać! Już go więcej nie zobaczę, nie przytulę, nie doradzę, nie pożartuje, nie pogram w gry na PSP! Ja tego nie wytrzymam!
Pomimo zakazów mamy wstałem ze swojego łóżka i poszedłem do łazienki. Tam wyciągnąłem żyletkę i już miałem się pociąć ale poczułem straszliwy ból, usłyszałem jeszcze czyjś krzyk i przed moimi oczami pokazała się czerń.

*Ell*

Wszedłem do pokoju, który dzieli ze mną Rocky, aby z nim pogadać ale o dziwo go tam nie było. Poszedłem więc do łazienki, a tam zobaczyłem Rockiego, trzymającego żyletkę, która po chwili wyleciała mu z ręki i upadła z cichym dźwiękiem na podłogę.
- Rocky! - krzyknąłem i podbiegłem aby złapać przyjaciela. Złapałem go w ostatniej chwili, odetchnąłem gdy zobaczyłem, że nie zdążył się pociąć i tylko ze zmęczenia zemdlał. Wziąłem go na ręce i zaniosłem do jego łóżka. Wróciłem do łazienki i zabrałem z niej żyletkę aby Rocky nie miał czym się ciąć. To nie sprawiedliwe, że taka rodzina jak Lynchowie, plus ja, Van i Laura tak strasznie cierpi. Nie mogę już na to patrzeć. Położyłem się na swoim łóżku i patrzyłem w sufit. Nagle usłyszałem krzyk Vanessy "Riker nie rób tego!", więc poszedłem sprawdzić o co chodzi. Gdy wszedłem do pokoju Rikera zobaczyłem, że blondyn stoi na poręczy balkonu i chce wyskoczyć.  Podszedłem do niego i gdy już miał skoczyć złapałem go za rękę i wciągnąłem go do środka.
- Van pilnuj go, bo on może zrobić sobie krzywdę - powiedziałem i wróciłem do pokoju, aby sprawdzić, czy Rocky się już obudził. Żal mi jest Rockiego, podszedłem do jego łóżka i przyszedłem na jego krawędzi. Jego oczy wpatrywały się w sufit, a on sam był blady jak ściana.
- Rocky?
- Co?
- Czemu chciałeś się pociąć?
- Ell to jest nie do zniesienia!
- Ale co konkretnie?
- To wszystko! Najpierw wypadek, teraz śmierć Rylanda!
- Będzie dobrze zobaczysz!
- Nic już nie będzie dobrze! Co jeszcze  się stanie? - krzyknął i zaczął płakać.
Pierwszy raz widzę jak Rocky płacze, nagle do pokoju weszła Rydel. Gdy zobaczyła, że jej brat płacze to usiadła na łóżku i najzwyklej na świecie go przytuliła. Chwilę patrzyłem się na nich, bo wyglądali tak słodko ale później dołączyłem się do Rydel i we dwójkę przytulaliśmy Rockiego.

*Laura*

- Ross?
- Tak?
- Odpowiesz mi na pytanie?
- Jakie?
- Skąd go znasz?
- Znam Kevina od małego, ponieważ kiedyś obok nas mieszkał, ale gdy mieliśmy po, nie wiem chyba 14 lat to się przeprowadził.
- Aaa...
- Laura skończmy temat
- No dobra jak chcesz- ja mu nie daruje póki się nie dowiem wszystkiego o tym Kevinie.
- Wiem, że mi nie dasz spokoju.
- Coo...?
- Pstro. A więc tak Kevin był moim przyjacielem, jak już wiesz znaliśmy się od małego. Byliśmy nie rozłączni, chodziliśmy razem do przedszkola, do szkoły podstawowej i do pierwszej klasy gimnazjum. Gdy skończyliśmy pierwszą klasę gimnazjum on się przeprowadził. I to tyle, coś jeszcze chcesz wiedzieć?
- Nie tyle mi wystarczy!
- No i dobrze.

*Riker*

- Van już się z tym pogodziłem!
- Na pewno?
- Na pewno, spokojnie nie będę już próbował się zabić.
- Obiecujesz?
- Obiecuje!

*Narrator*

Nigdy nie wiemy jaką niespodziankę szykuje nam los, może być ona miła, ale może być też smutna.

Są chwilę, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym co przynosi los. ~ Paulo Coelho

**********************************
Hejo! Przepraszam ale na prawdę wczoraj nie czułam się najlepiej i dzisiaj też nie ale jest przynajmniej lepiej niż wczoraj. Przepraszam za błędy ale pisze z komórki :-D Mam nadzieję, że pomimo mojego bólu głowy rozdział wyszedł w miarę ciekawy i długi. Do napisania Misie!

niedziela, 19 października 2014

Sorry!

Przepraszam ale jestem tak chora, że nie dam rady wstawić dziś rozdziału (no chyba że się jakoś pozbieram, to wtedy wstawię wieczorem). Naprawdę przepraszam ale głowa mi pęka, mam katar i do tego wszystkiego boli mnie gardło. Postaram się pozbierać ale nie obiecuje, że dam radę napisać rozdział i go wstawić! :-(

niedziela, 12 października 2014

Rozdział 24

*Vanessa*
- To co robimy dziewczęta?
- Eee... nie wiem ale teoretycznie to mogłybyśmy przywrócić do życia Rockiego - zaproponowała Laura.
- Ech może być i tak nie mamy nic lepszego do roboty - stwierdziłam i zabrałyśmy się do wymyślania sposobu aby przywrócić Rockiego do życia.

*Ell*
Jak ja mam ich dość!!!! Tak chodzi mi o Rossa i Rikera! Od chyba pięciu godzin jęczą, że już nigdy nie zobaczą Laury i Vanessy. Błagam zlitujcie się nade mną! I gdzie jest Rocky, on przynajmniej by tak nie jęczał! Wyciągnijcie mnie z tąd!!! 
- Ell rozumiesz, my już ich nie zobaczymy!!! - jęczał mi nad uchem Ross.
- Ja chce już do mojej Van!!! - jęczał Riker.
Raptownie wstałem i walnąłem z całej siły w ścianę, a ona po wpływem uderzenia złamała się, gdyż była zrobiona z drewna. Gdy kurz opadł po drugiej stronie zobaczyliśmy.... dziewczyny klęczące przy Rockym??? What???
- Ell kocham cię!!! - krzyknęli blondyni i rzucili się do swoich dziewczyn, a ja nadal stałem tam osłupiony całą sytuacją. 
Gdy już wróciłem na ziemię podszedłem do Rydel, która klęczała brzy Rockym.
- Co mu się stało? - spytałem.
- Dostał cztery razy nożem w brzuch.
- Za co?
- Oj no, bo chciał ratować Lau, ten facet chciał jej wbić nóż w serce. Ell skończmy temat!!!!
- No dobra.

*Riker*
Wow!!! Ell to ma niezłą siłę
- Ell kocham cię!!! - krzyknąłem razem z Rossem.
Podbiegłem do Van i zacząłem ją przytulać, i całować.
- Yhmm... nie chcemy wam przeszkadzać ale jak my się z tąd wydostaniemy???
- Proste wasi rodzice nam zapłacą, a my was pościmy wolno - odezwał się za nami głos mężczyzny. 
Jak oparzeni odwróciliśmy się w jego kierunku.
- Albo skończycie jak wasi rodzice - tu wskazał palcem na Van i Laurę.
- Co im zrobiłeś? - krzyknęła Laura.
- Nic im nie zrobiłem siedzą zamknięci w piwnicy, bo są nam potrzebni. Jeszcze potrzebni - odpowiedział.
- To oni żyją? - zapytała Vanessa.
- Tak żyją.
- Ale oni się utopili - powiedziała Laura nic już nie rozumiejąc.
- Tak się tylko wydawało - powiedział mężczyzna.
- Po co pan tu przyszedł? - zapytałem.
- Wasi rodzice chcą z wami porozmawiać, macie najmniej dziesięć minut. - powiedział, podając telefon Rossowi i wychodząc.
(Państwo Lynch, Ross, Riker, Ell i reszta)
- Mamo, tato!!!
- Wszystko u was dobrze? Jesteście cali?
- Eeee... no nie koniecznie. (No i jak oni im to powiedzą? - Ola)
- Jak to nie koniecznie?
- No, bo ten...
- No co?
- Eeee...Riker wam powie
- Riker?
- Eeee...a może tak Rydel?
- No powiedzcie w końcu! Rydel, skarbie?
- Ach! No, bo Rocky dostał nożem cztery razy w brzuch! Takie to trudne? Tak owszem Rydel.
- No już, nie kłócić się tam!
- Dobrze mamo.
- A tak poza Rockym to nikomu nic nie jest?
- Nie ale my już chcemy do domu!
- Jeszce tylko kilka dni i będziecie w domu. Obiecuje!
- Tylko kilka dni?
- Tak, tylko kilka dni.
- To jeszcze poczekamy.
- Mam nadzieję, że nic wam nie zrobią.
- Mamo wiesz, że rodzice Laury i Van żyją?
- Tak wiem o tym.
- Czemu nam nie powiedziałaś?
Lauro, Van wasi rodzice nie chcieli abyśmy wam o tym mówili, ale pomimo to były takie dni, w których miałam ochotę wam powiedzieć. Wybaczcie!
- Rozumiemy.
- Koniec czasu!
- Trzymajcie się dzieciaki! Rydel skarbie zrób tak jak cie uczyłam i Rocky na pewno się obudzi.
- Dobrze mamo!
Facet zabrał nam telefon i wyszedł zamykając drzwi na kłódkę. Siedliśmy wszyscy, oprócz Ella i Rydel, na podłodze i rozmyślaliśmy nad naszym losem.

************************************
Hejo!!!! Rozdział powstał raczej z przymusu, bo dzisiaj kompletnie nie mam weny ale mam nadzieję, że się podoba :D Pisałam go z myślą o was!!!! Wiecie co, ostatnio gdy pisałam wypracowanie z polskiego na lekcji, napisałam je o R5, ciekawa jestem co powie pani :)!!!! Do napisania!!!!!

Dzisiaj polecam blogi Karci Lynch i Patata Ciastka:
1. Dobro, zawsze zwycięży nad złem.
2.Życie to ciągła wielka zagadka...
3.Co wyniknie z połączenia dwóch całkowicie obcych sobie światów..?

piątek, 10 października 2014

One Shot Abi ;)

MIŁOŚĆ NA WYCIĄGNIĘCIE RĘKI

Dziś jak zwykle ja, Ross i Kelly szliśmy do kina. Jak co tydzień w piątki. Taka nasza mała tradycja i zapomnienie o kimkolwiek i czymkolwiek. Liczy się tylko nasza paczka. Kim jest Ross i Kelly? I kim w ogóle jestem ja? Ross i Kelly to moi najlepsi przyjaciele i doradcy. Znamy się od ,,piaskownicy". Wychowywaliśmy się razem, na jednej ulicy. Są rodzeństwem. Mają tyle samo lat co ja, czyli 18. A teraz odpowiedź na drugie pytanie: Ja jestem Laura Marano. W zasadzie jestem jedynaczką, która ciągle szuka ,,tego jedynego". W zasadzie miałam już kilku chłopaków. Jake, Liam, Josh, Jacob oraz Nick. Obecnie jestem z Davidem. Czemu mam tak dużo chłopaków? Każdy nich okazuje się być tylko ,,pomyłką". Na przykład Liam jak się okazało - zdradzał mnie. Josh był ze mną dla zakładu. Jake był hazardzistą. Jacob wyjechał bez pożegnania... A co do Nicka... Ten mnie oszukiwał na każdym kroku. 
Ross i Kelly doradzają mi na każdym kroku. We wszystkim. W zasadzie bliższym przyjacielem jest dla mnie Ross. Z Kelly rozmawiam tylko na ,,babskie tematy", a z Rossem - na wszystkie. Są dla mnie jak rodzeństwo. Kochane rodzeństwo...
-To na co idziemy?-spytała Kelly.
-Hmm...-zamyśliłam się-Może ,,Strażnicy Galaktyki"? Reklamowali to ostatnio. Jestem ciekawa, co to takiego.
-Oglądałem zapowiedź na ,,youtube". Zapowiada się naprawdę ciekawie-powiedział Ross.
-Zdaję się na ciebie-powiedziałam z uśmiechem.
-Czemu to Ross zawsze wybiera? A ty zawsze się z nim zgadzasz, a ja jako jego siostra bliźniaczka jakoś nie?-powiedziała Kelly.
-Ej! Tydzień temu ty wybierałaś!-powiedział Ross do swojej siostry.
-I dwa tygodnie temu też-powiedziałam do niej.
-Oj no dobra! Idziemy?-Kelly nie lubi jak ktoś jej udowadnia, że nie ma racji. Cała Kelly...
-No to ruszamy! Tylko popcorn kupię-powiedziałam i ustawiła się w kolejce do jedzenia, o którym wspomniałam. 
-Ile to będzie?-powiedziałam i już wyciągałam pieniądze z portfela, gdy nagle ktoś mnie uprzedził:
-Ja płacę-powiedział ten ,,ktoś" i rzucił kilka banknotów na ladę-Bez reszty.
-Pierw bilety, teraz to? Ross nie przesadzasz?-spytałam chłopaka.
-Daj mi się nacieszyć. To radość, że mogę sprawić komuś przyjemność lub mu coś dać.
-Jesteś uroczy. Ale mi wystarczy, że za wszystko płaci mi chłopak. Nie rozumie, że ja się czuję skrępowana jak kupuje mi drogie prezenty-powiedziałam z żalem.
-Dla takiej uroczej dziewczyny też bym kupował-uśmiechnął się do mnie.
-Moim zdaniem t tylko strata pieniędzy...
-Dla kogoś takiego - warto-powiedział, a ja momentalnie z uśmiechem przytuliłam go.
-Super z ciebie przyjaciel-szepnęłam.
-Ej! Poprzytulacie się później! Nie dość, że tamujecie kolejkę, to jeszcze film zaraz się zacznie-powiedziała z wyrzutem Kelly. Przekręciłam oczami i udaliśmy się do sali kinowej...
<Po filmie>
-To było super!-krzyknęłam roześmiana.
-Film super, a towarzystwo - jeszcze lepsze!-powiedział Ross i objął mnie i swoją siostrę, która stała po jego drugiej stronie, tak iż Ross znajdował się w środku.
-Ej, a może pójdziemy do klubu?-spytał po chwili.
-Jak co tydzień?-powiedziała Kelly.
-Ale przecież tam jest fajnie! Zawsze jest takie dobre jedzenie-rozmarzył się.
-Przed chwilką jadłeś!-powiedziałam roześmiana.
-Tylko popcorn.
-Jasne. Najpierw swój, potem mój, a na koniec Kelly-zaśmiałam się. Przewrócił teatralnie oczami-Ale do klubu to i ja bym poszła.
-Ja to bym poszła tam obok, co jest-powiedziała Kelly.
-Tam są te maszyny do grania? Kelly, to hazard. To i uzależnia, a poza tym to tylko naciąga na kasę-powiedział Ross. Jaki rozsądny...
-No dobra. A chociaż popatrzymy jak inni ludzie przegrywają?-spytała z nadzieją, a my z Rossem się zaśmieliśmy.
-Co ty na to Lau?-spytał nadal ze śmiechem.
-No dobra!
Po chwili znajdowaliśmy się w klubie. Na dzisiejszy dzień jestem szczęśliwa, że mnie tam zaprowadzili, ale na tamtą chwilę byłam wściekła, jak zobaczyłam kto gra w gry hazardowe. Tam był... David!
-Czy to nie...-spytał Ross pokazując palcem na stolik, przy którym znajdował się wraz z innymi kolesiami grając w pokera. A mówił, że jedzie na tydzień do siostry!
-Tak, to on-powiedziałam.
-Co zrobisz? W zasadzie mogę mu coś zrobić-powiedział Ross i zaczął iść w jego stronę, ale zatrzymałam go.
-Nie. Mam inny pomysł. Wyślę do niego SMS-a. A treść: ,,Hej kochanie<3 Gdzie jesteś?".
Po chwili otrzymałam odpowiedź.
,,U siostry, jak już mówiłem. Tęsknię<3 A ty?".
Szybko wystukałam odpowiedź.
,,W klubie. Za tobą".
Szybko się odwrócił w moim kierunku. Pierw słyszałam śmiechy innych kolesi jak mi odpisywał, że jest u siostry. Ale kiedy mnie zobaczyli natychmiast ich wyraz twarzy zmienił się na przestraszony, a ich miny mówiły: ,,Stary! Żeś się wkopał!"
-Skarbie?-spytał nie pewnie brunet.
-U siostry łachudro jedna?-powiedziałam oburzona. O dziwo nie czułam się jakaś wściekła, oszukana, zazdrosna czy coś. Może to przez to, że prawie każdy mój chłopak okazał się być jakiś inny? Co ja mówię! Każdy...
-Przepra... A co tu robi ten blondyn, z którym zakazałem ci się widywać?-spytał wściekły. Kątem zobaczyłam, jak Ross, który właśnie podszedł do mnie, zacisnął pięści. 
-Zabroniłeś, ale mówiłam ci, że to mój przyjaciel-całej akcji przyglądali się jego ,,kumple".
-Powodujesz u mnie zazdrość!-krzyknął brunet.
-Czy możesz być zazdrosny o osobę, która nie jest twoją dziewczyną?-spytałam spokojnie.
-Jak to nie jest?-David nie ogarnął.
-Zrywam z tobą!-krzyknęłam wściekła z tak niskiego intelektu Davida, a jego koledzy zrobili tylko ,,uuuuuu". 
-Kochanie...
-Nie mów do mnie tak, David! Jeżeli będziesz mnie nachodził, pisał, dzwonił czy przepraszał, zgłoszę cię na policję, że mnie nachodzisz!-tak mówiłam każdemu byłemu. Zawsze z pozytywnym skutkiem.
-Ale...
-A i jeszcze jedno-przerwałam mojemu byłemu.
-Co?-spytał z iskierkami w oczach, gdy do niego podeszłam. Nachyliłam się. Biedak myślał, że go pocałuję, bo już zamykał lekko oczy. O jak się zdziwił gdy... Walnęłam mu porządnego liścia!
-Pa!-krzyknęłam i z przyjaciółmi odeszliśmy do domu. Oczywiście mojego. Kelly nie mogła, bo umówiła się z koleżanką, ale Ross został ze mną.
-Widzę z tobą nie należy zadzierać-powiedział lekko przestraszony, po czym napił się łyka herbaty, którą przed chwilką zrobiłam.
-Oj nie jestem taka straszna...-powiedziałam i się zaśmiałam-Nie wiem... Czemu ja zawsze trafiam na takich ludzi? A może to ze mną jest coś nie tak?-powiedziałam i spuściłam głowę.
-Ej! To nie ty! To oni nie dostrzegają jaka jesteś cudowna-spojrzałam w jego oczy. Pierwszy raz zobaczyłam w nich takie dziwne iskierki. Jeszcze u żadnego z moich byłych tego nie widziałam.
-Dziękuję. Jesteś najlepszym przyjacielem-przytuliłam go.
-Przepraszam cię, ale muszę już iść... Dziękuję za pyszną herbatkę. To... Widzimy się jutro?-spytał po chwili.
-Oczywiście. Ty, Kelly i ja-uśmiechnęłam się. Na jego twarzy również zagościł szczery, szeroki uśmiech, który ukazał szereg pięknych ząbków.
-Pa-powiedział i poszedł.
Uwielbiam spędzać czas w jego towarzystwie. Czasem zastanawiałam się, co by był, gdybyśmy spotkali się dopiero... Rok temu? Może to on by był dziś moim chłopakiem? Albo nie polubilibyśmy się... Z takimi myślami zasnęłam...
<Ranek> 
Przeciągnęłam się jak kot. Spojrzałam na zegarek. Wskazywał 10:21. Czyli mam tylko pół godziny do spotkania z przyjaciółmi. Poszłam do toalety, umyłam się, wykonałam poranne czynności i odświeżyłam się. Zjadłam śniadanie. Kiedy zmywałam usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Proszę!-krzyknęłam. Drzwi otworzyły się, a ja będąc pewna, że to Ross i Kelly nie odwracając głowy dalej wykonywałam tę samą czynność, co uprzednio.
-Gotowa?-spytał mnie Ross. Odwróciłam się, ale nigdzie nie widziałam Kelly.
-A gdzie twoja siostra?
-Nie ma jej.
-Jak to?
-Przyszedłem sam, bo... Zobaczysz-powiedział i zza pleców wyciągnął niebieską różę. 
-Nie musiałeś-powiedziałam z uśmiechem.-Pozwól, że ona zostanie w domu-zaśmiał się.
-Oczywiście.
-No to idziemy.
<Godzinę później>
-Ross... Daleko jeszcze?-od pół godziny Ross odpowiadał na moje pytanie. Jedno pytanie, które zadawałam, męcząc biedaka, ale cóż...
-A czemu pytasz?-nowa odpowiedź!
-Od pół godziny mówisz: To niedaleko! A mnie nogi bolą-powiedziałam, a przyjaciel wziął mnie na ręce.
-Co ty robisz?-spytałam zaskoczona.
-Może dzięki temu się uciszysz choć na chwilkę-powiedział za co dostał w bark. 
-Prawdę mówię!-zaśmiał się. Przewróciłam oczami.
<Jakieś 15 minut później>
To tu-powiedział. Zeszłam mu z ramion i stanęłam na przeciw pięknego miejsca. Byliśmy na górce koło rzeki i wodospadu. Na łączce był kocyk z moimi ulubionymi owocami.
-Jak tu pięknie! Dziękuję-powiedziałam szczęśliwa.
-To nie koniec.
-Jak to?-w odpowiedzi Ross wręczył mi małe pudełeczko. Otworzyłam je, a w środku ujrzałam naszyjnik z prawdziwego złota z sercem.
-Nie mogę tego przyjąć-powiedziałam kategorycznie-To jest warte dużo pieniędzy.
-Dla takiej dziewczyny mógłbym wydać majątek, a i tak byłoby to za mało-Ross mimo, że należał do bogatych osób nie ucieszył mnie z drogiego prezentu. Czułam się rozpieszczana. Ale tyli słowami mnie zamurował.
-C-co?-wydukałam z siebie. Ross spuścił głowę i westchnął.
-Zdałem sobie sprawę, że...
-Że?-popędzałam go. Nie lubiłam tajemnic. Nic nie mówił. Jak na złość! Dotknęłam lekko jego ramienia-Powiedz mi. Przyjaźnimy się. Nie obrażę się, nie ucieknę. Wysłucham i zrozumiem-chyba go zachęciłam, bo patrząc w moje oczy powiedział.
-Podobasz mi się-na początku mnie zamurował, ale potem z uśmiechem powiedziałam:
-Ty też-po czym go pocałowałam.
Nasza historia toczy się dalej. Jesteśmy szczęśliwym małżeństwem. Jak na razie - bez dzieci. Kelly poszła na studia. Utrzymuje z nami kontakt. Podobno kogoś poznała. A ja nadal zastanawiam się: ,,Dlaczego mając miłość na wyciągnięcie ręki, nie mogłam jej przez 18 lat dosięgnąć?". Grunt, że jesteśmy razem:)

Nagroda:


(Mam nadzieję, że się podoba.)

One Shot Karci Lynch -Pamiętnik Rossa

Wpis 1
„Hej, to jest mój 1 wpis tutaj. Więc….
Nazywam się Ross Lynch. Mieszkam w Los Angeles, z rodzeństwem. Mam 18 lat. Moje rodzeństwo to- Riker, Rydel, Rocky i Ryland, a najlepsi przyjaciele, uważani jako bracia to- Ellington i Calum.
Riker- jest najstarszy i najmądrzejszy (jak on to uważa). Uwielbia grac na bassie, czasami na gitarze, czasami tańczy oraz śpiewa.
Rydel- prawie najstarsza, najmądrzejsza, uwielbia Hello Kitty, zawsze musi mieć coś różowego. Lepiej jej nie wkurzać. Jej przyjaciółki to- Savannah, Alexa, Raini, Laura i Vanessa oraz Scarlett. Uwielbia grac na keyboardzie, pianinie, trochę tańczy oraz śpiewa. Podoba jej się Ell.
 Rocky- jest o rok starszy, zachowuje się jakby miał 5 lat, nienormalny, żartowniś, wariat. Kocha żelki . Jest uważany jako geniusz muzyczny. Gra na gitarze, trochę tańczy i śpiewa.
Ryland- najmłodszy z nas, interesuje się za bardzo muzyką, choć umie grac na perkusji, woli być DJ-em, uwielbia sport, gry na konsoli.. Podoba mu się.. Savannah.
Ellington Ratliff – wiek Rydel, zachowuje się jakby miął 5 lat, kocha żelki, nienormalny, żartowniś, homik, wariat. Gra na perkusji. Czasami potańczy i po śpiewa. Podoba mu się Delly.
Calum Worthy- zachowuje się jakby miął 5 lat, kocha żelki, nienormalny, żartowniś, wariat. On, Rocky i Ell mają chyba ten sam mózg, który nie należy do najmądrzejszych. Uwielbia kamerowac, montować filmy czy teledyski.
Alexa-  najmłodsza z naszego otoczenia, kuzynka Savannah, buja się w Rockim, miła, zabawna, odważna ale nie śmiała.
Savannah- w wieku Ella, ma starszego brata- Brandona. Trochę śpiewa, ale woli być DJ-ejką, zakochana w Rylandu, miła, czasami zamożna się maluje, ale to nic nie należy do tych plastików…
Scarlett- z całej trójki zna najbardziej nas, miła, znajdzie z każdym temat do rozmowy.
Trochę rozpisałem….
Raini-dziewczyna Cala, Miła, fajna, zabawna, czasami śpiewa.
Nic nie napisałem o, Laurze ani Vanessa, ponieważ ja ich nie znam, nawet nie wdziałem je. Rydel nam jeszcze nie przedstawiła… Ale napiszę coś o nich, jak ich poznam.
A no tak… nie wiesz nic o mnie… No to…
Moim kolorem jest żółty. Muzyka- to tętno życia, Sport, Rysowanie, Fotografia- Pasje. Razem z Riker, Rockim, Rydel i Ellem tworzymy zespół R5, jest nawet popularny.
Mam specjalne zeszyty do- >komponowania, pisania piosenek, fotografii, rysunków…
Jestem  typem marzyciela, romantyka, lecz czasami lubię poudawać Bad Boya.
...Dostałem ciebie od Rydel. Przez pewien okres byłem załamany, nie chciałem jeść, pic, żyć. Nawet Chciałem się ciąć, zmienić.. ale zrezygnowałem z tego pomysłu. Mimo, że jeszcze nie doszedłem do siebie. Z powodu, że… moi rodzice nie żyją. Zostali zamordowani, zabicie.. żaden wypadek, choroba nic z tych rzeczy.. Zostali zamordowani.
Zamknąłem się w sobie, więc Delly dała mi cb.
Więc od dziś będę ci się „zwierzał’.
Dobra.. to na tyle dzisiaj.
Może im bym nie kończył, gdyby Rydel, nie zawołała mnie na kolację.
Więc, do kolejnego wpisu”

Wpis 2
„A więc lecimy do 2 wpisu..
Taaa nie pisałem tutaj nic przez tydzień, ale niemiałem czasu kurka!
Jak nie próby zespołu, potem jakieś zakupy (tak pomysły Rydel), skate park, plaża, boisko do koszykówki…. No tak rodzeństwo (+Cal i Ell) chcą podnieś mnie na duchy.. nadal oraz żebym był tym dawnym sobą.. znaczy tym nie zamkniętym w sobie.. staram się otworzyć, ale mi jak na razie nie wychodzi. Ale trudno zapomnieć o rodzicach, jak się jeszcze widziało jak ktoś ich morduje!
Chyba kiedyś muszę się zwierzyć Rydel….
Ugh. Rydel z chyba Scarlett coś palnują.
Nadal nie poznaliśmy Raini, Vanessy ani Laury.. Nie sorry Riker poznał Vanesse, zakochał się w niej…. Nadal nwm.
Koniecznie nie wiem co pisac. Więc kończę, może kolejnym wpisie będą miał co napisania”

Wpis 3
„Taaa… znowu nie było mnie długo… Ale to nie moja wina znowu xD
Rydel umówiła mnie ze swoją koleżanką, a tą koleżanką jest SCARLETT.  Mówiłem, ze coś knują!!
 No wiem, nie mam dziewczyny, szukam tej jedynej.
Scarlett jest spoko, ale to nie ta dziewczyna, z która chciałbym być przez całe życie. Nie dawno spojrzałem na nią i chyba się jej podobam. Dzisja na przykład Rydel ‘budziła” ją z transu przez ponad 15 minut.. A ja nic nie robiłem.
Tylko sprawdzałem coś na telefonie oraz na kompie komponowałem jakiś muzyki.. Mam specjalny program do tego na kompie… Więc wiesz…
Ale chyba w końcu Rydel udało jej się obudzic… Chyba…. Raczej tak…
A jeszcze Riker ma dziewczynę, a tą dziewczyną jest VANESSA.
Kurde, znowu mnie wołają, teraz na próbę… Więc do kolejnego wpis J

Wpis 4
„Nie odzywałem się tylko przez 3 dni! Więc nie jest tak źle. Może jednak zwierze się Rydel? Albo nie, w kolejnym wpisie powiem/napisze to tobie… Bo zdałem sb sprawę, że ci nie pisałem o tym nic.
Wczoraj znowu spotkałem się Scarlett.. Ta, dawno u nas nie bywa tylko spotyka się ze mną (niestety) i z Rydel.
Wcześniej … też z nią mału czasu spędzałem…
Jest naprawdę spoko, fajna i miła, jeśli lubi się dziewczyny, które ciągle patrza na cb z uwielbieniem xD
Rydel nawet zaczęła twierdzić, że do niej pasuje? Że co? Nigdy tak nie myślała a  teraz? xD
Ale ja nic do Scarlett nie czuję.
Dobra, to chyba na tyle.. więcej nic się takiego nie wydarzyło więc do kolejnego ;) ”

Wpis 5
„O popatrz już jest 5 wpis. A 5 to jedna z moich ulubionych liczb
Wpis 6 będzie naprawdę nie długo.
Tak jak mówiłem, w tym mam ci napisać ten dzień co zostali zamordowane moi rodzice…
Wdech, wydech.. Spokojnie…
..Był to poniedziałek.. zdarzyła się to we wrześniu. Dokładnie rok temu…. L
Dzień zapowiadał się cudnie… humory też dopisywały.
Mama zrobiła nam na śniadanie naleśniki.  
Rydel, Riker i Rocky oraz Ellington wypierali się na imprezę do klubu dla pełnoletnich. Ja i Ryland nie mogliśmy, znając rodziców bym nie pozwoli. Calum musiał jechać do babci.
Wybiła 20, więc starsze rodzeństwo zbierało się na impreze, długo im to nie zajęło.
W domu zostali tylko- ja, Ryry, Mar i Stormie.
Postanowiliśmy pójść na późny spacer.
To był nasz najgorszy pomysł.
Szliśmy przeróżnymi uliczkami…
Ryland podczas spaceru, pytał się rodziców czy może zanocować u kolego, a rodzice po długim błaganiu zgodzili się, więc Ryry szybko pobiegł do swojego najlepszego przyjaciela.
Więc później na spacerku zostałem ja i rodzice.
Była godzina 22:30,a my już wracaliśmy pomału do domu…
Przechodziliśmy, koło jednej z najniebezpieczniej…. Szliśmy cicho, jednak przed nami wyskoczyła 3 facetów. Z nożami, pistoletami i z fajkami w dziobie.
Wzięli za „fraki” i przecisnęli do ściany.
Okazało się, że Ci wszyscy planowali i wierzyli, że nas kiedy znajda w tej o to uliczce…
O więc 2 zbirów, co trzymali rodziców, przybliżyli noże do serca, a pistolety do twarzy.. To jak oni trzymali rodziców?
Jednej z nich, chyba dowódca trzymał mnie. Przybliżył twarz do mojej.. więc wydziałem jego twarz. Potem wyszeptał do mojego ucha- „Patrz jak giną twoi rodzice. Zapłacą mi, nam za wszystko!!” Po tych słowach spojrzałem z przerażeniem na rodziców.
Gość za trzymał tatę, najpierw wpił nóż w okolicy serca. Taty wyszeptał tylko „Kocham Was… pamiętajcie” Potem znowu tamten wbił nóż w serce oraz wystrzelił pistolet w głowę…
Łzy leciały mi… A tamte co mnie trzymał znowu wyszeptał- „Teraz patrz jak ginie twoja mamuśka. Ciebie oszczędzę, ale nawet nie próbuj powiedzieć nikomu o tym zdarzeniu..”
Następnie dał chyba znać temu drugiemu…
Więc zaczął ją całować…. Zdarł bluzkę, spodnie… no i po prostu zgwałcił… Potem wziął noż i zrobił dziwny znak na brzuchu mojej mamy…
Mama spojrzała na mnie i wyszeptała to samo co tata… A tamten przejechał nożem po szyi, na koniec wpił nóż w serce i strzelił z pistoletu.
Potem odbiegli….
Tak mijwięcej wyglądała ich śmierć… Może niektórzy powiedzieli, że to nie jest aż takie przerażają ale raczej by zmienili zdanie gdyby byli na moim miejscu albo rodziców.
Pamiętam ten znak, ich twarze…. Dowiedziałem się też, że siedzą w kiciu, nie była o ich pierwsze zdarzenie… każde ofiary byli Ci którzy im podpadli czy coś takiego..
Dobra.. zbliżam się końca wpisu, dlaczego? Znowu wzywają mnie… ”

Wpis 6
„ Mówiłem, że ten wpis będzie szybciej niż poprzednie.
Przynajmniej coś tu się działo..
Scarlett spytała się mnie czy będę jej chłopakiem. Szczerze to dziwnie się czułem, jak dziewczyna o to prosi… ja rozumiem, że na randkę, spotkanie ale o chodzenie? Może jeszcze dziewczyny zaczną prosić o rękę…
Powiedziałem jej, że się zastanowię… Kurde, ja nawet nic do niej czuje…
Czy to tak trudno zrozumieć? No właśnie chyba nie!
Dobra omijamy temat Scarlett..
Riker zaprosił do nas swoją dziewczynę, czyli Vanesse, ma przyjść z jej siostrą…. Laurą.
Więc…. Opowiem ci spotkanie…
Około wpół do szesnastej zadzwonił dzwonek, a biorąc że Riker był zajęty strojeniem się przed lustrem, więc sam otworzyłem drzwi. Z drzwiami stały dwie dziewczyny. Jedna starsza, druga młodsza.. obie ładne.
Choć mi większe wrażenie zrobiła t młodsza, chyba Laura.. Nie miała „tapety” na twarzy, tylko drobny makijaż. Ubrana nie była jak „na choinkę”., nie miała zawile biżuterii…
 Zaprosiłem je do środka i zawołałem Rikera.
Ta starsza to Vanessa, a ta młodsza to Laura.. A nie mówiłem?
Więc Vanessa jest o rok młodsza od Rikera, a Laura jest w moim wieku i jest naprawdę bardzo, bardzo ładna.
W każdym razie, nasze Rockliff dołączyli je swoim sposobami do naszej rodziny…
Wszyscy zaczęli rozmawiać, ja jednak się  nie odzywałem, więc co chwilę łaziłem do siebie. W pokoju starałem się przemyślec logiczne dialogi, czy coś, ale nic mi nie przychodziło do łepetyny., więc przychodziłem kiedy oni mnie wołali…
Potem dowiedziałem się, że jutro przychodzą na obiad…
Fajnie, nie? Ja nadal nie odpowiedziałem Scarlett na te pytanie… Ale moja odpowiedz brzmi: Nie.
Dobra, jest już 22:30, a ja musze iść niestety spać…
Więc do kolejnego wpisu.. kochaniutki.”

Wpis 7
„Wczoraj Laura z Vanessą przyszły do nas na obiad.
Więc równo o piętnastej zadzwonił dzwonek. Oczywiście ja poszedłem otworzyć Za drzwiami stały Van z Laurą, a jednak swoją uwagę poświęciłem głównie Lau, wyglądała jak no.. anioł.
Van wcześniej weszła do domu i zaczęła drzeć się na Rikera xD
Laura spojrzała na mnie i powiedział- Cześć Rossa”
Ja opowiedziałem jej tylko Cześć.
Ale jest jakieś słowa nie… No i zaprosiłem do środka…
Ściągnęła buty i razem ze mną poszła do kuchni. Tam czekało obiadek gotowany przez Delly.
Ratliff usiadł koło Rydel, Vanessa koło Rikera. Rocky koło Caluma i Rylanda, a Lau koło mnie.
Po skończonym posiłku, poszliśmy do salonu i zaczęliśmy rozmawiać. Tym razem się trochę więcej odzywałem ni poprzednio…
Mam wiele wspólnego z Laurą… Wszyscy razem zaproponowaliśmy Przyjaźń, każdy się zgodził.. Więc mam więcej przyjaciół.. w końcu mogę ci powiedzieć coś o nich, a nie jak w pierwszym wpisie..
Vanessa-jest naszą fanką. Często wkurza Laurę, jest aktorką,  miła, fajna lepiej jej nie wkurzać, denerwować.. jedyne co jej uspokaja to spojrzenie w oczy Rikera.
Laura- jej ulubiony kolor to czerwony, uwielbia muzykę, spacery. Gra na pianinie i śpiewa. Lubi czytać książki. Kocha zwierzęta. Oboje uwielbiamy Niezgodną, Dary Anioła, Step Up . Jest mistrzynią we wkurzaniu Vanessy, słucha naszej muzyki, robi zakłopotaną minę, kiedy np.. przybijam jej piątkę.
Jutro też mają do nas przyjść :D
Więc to kolejnego wpisu.”

Wpis 8
„No więc, przybywam do cb coraz częściej..nie?
Wczoraj przyszły dziewczyny, jak zwykle punktualnie. Jak na złość Rydel zaprosiła Scarlett.
Siedziałem na kanapie koło Laury, a Scarlett się gotowała.. Hahaha.. Rydel musiała ją chłodzić.
Umówiłem się z Laurą na luncha.. W końcu mogę jakoś normalne przy niej gadać.. Ale z to eraz siedzi mi w głowie tylko imię „Laura”
Czy to możliwe, ze podoba mi się Laura? Bo do Scarlett NIC nie czuję.  
Dałem odpowiedź Scar.. popłakała się… Potem dostałem ochrzan od Rydel. Nie moja wina, ze ja nic do niej nie czuje…
I to chyba, wszystko co miałem ci do napisania… „

Wpis 8
„No Hej… Udało mi się dzisiaj coś napisać.
Dzisiaj byłem z Laurą na lunchu.
I wiesz… było super.. Obiecaliśmy Sb, że już zawsze będziemy chodzić na takie luncha. Juro to Laura wybiera miejsce gdzie idziemy.
Przy niej czuję się tak inaczej. Nigdy się tak nie czułem przy żadnej dziewczyny…
W czasie naszego lunchu rozmawialiśmy na przeróżny temat i o niczym…
Rydel chyba już przeszło to wkurzanie na mnie. … Mam nadzieje, że tak jest.
Kurde… muszę zacząć coś myśleć…
Więc do kolejnego wpisu”

Wpis 9
„Wiesz zdałem sb sprawę, dzięki wczorajszemu myśleniu, że … ja się chyba zakochałem. Ale nie jestem na 100 % pewny.
Rodzice, a szczególnie mama mówiła(li), ze zawsze mam słuchać serca, ale nie zapominać o rozumie… Posłuchaj głosu serca, to ona zawsze wie czego chcemy.
Dobra, może opowiem co dzisiaj się wydarzyło !!! <3
Więc Dzisna znowu byłem na lunchu z Laura. Laura wybrała knajpkę…
W pewnym momencie spojrzeliśmy w sobie oczu i zaczęliśmy do siebie zbliżać.
Jednak przeszkodził nam w tym DURNY GOŁĄB!!
Od teraz nienawidzę gołębi xD..
Potem umówiliśmy się do kina na Step Up: All In J
...
Po skończonym filmie poszliśmy do parku… Najpierw gadaliśmy o filmie…
Jednak znowu spojrzeliśmy w sobie oczy i zaczęliśmy się do siebie zbliżać.. dzieliło nas dokładnie 10 milimetrów już miał nastąpić, gdyby nie telefon od Rydel.
Pierniczę to wszystko!
Tak zdałem sobie sprawę, za zakochałem się w Laurze.
..
Po telefonie, musiałem wracać do domu L
Odprowadziłem ją pod dom. Po całowałem w polik i odszedłem. Jednak kiedy przypomniało mi, że mam w kieszenie brylanta. Wszedłem po drzewie do pokoju laury. Lau się zdziwiła, więc powiedziałem tylko, że nie przytuliłem jej. Przytuliłem i dałem jej o do kieszeni. Potem kolejnie zeskoczyłem z okna i odszedłem…
No i to widziałem ten jakby mój talizman. Ale podarowałem go osobie, na której mi bardzo zależy..
Nie dawno, dowiedziałem się, że nocują u nas. Supcio!
Do kolejnego wpisu”

Wpis 10
„Znowu mnie nie  było .. tydzień..
Dzień w którym siostry u nas nocowały…
Van oczywiście spała u swojego Rikusia.. Calum zaprosił Raini, Ryland Savannah.. 
A Laura zgodziła się u mnie nocować! Cieszyłem się, jak dziecko z cukierka.
Następnego dnia..
Wstałem rano..nikogo nie było. No tak wszyscy spali. Nudziło mi się cholernie, no i głodny byłem.
Ostanowiłem, że zrobię naleśniki, nie długo później do  kuchni weszła Laura.
W pidżamce i rozczochrana wyglądała jeszcze piękniejsza.. Przywitała się, a ja nwm co mi odbiła podbiegłem do niej i ją mocno przytuliłem…
Usiadła na krześle i zaczęła spożywać śniadanko. Rzuciła mnie w jednym i szybko wstało i zaczęła uciekać. Długo nie czekałem i już po chwili ją goniłem xD
Laur dobiegła do salonu. Dogoniłem ją. Oboje upadliśmy na dywan bardzo blisko siebie. Zatonęliśmy w swoich oczkach… Dzielił nas milimetr i… w końcu się stało pocałowaliśmy się.
Całowaliśmy się z uczuciem i namiętnie.
Pocałunek trwał 10 minut! Oderwaliśmy się i  uśmiechnęliśmy..
Przez tydzień coraz bardziej się zbliżyliśmy się do siebie… Nie raz się całowaliśmy..
Chyba musze jej powiedzieć o swoich uczuciach..”

Wpis 11
„Znowu mnie nie było xD
Ale wyznałem uczucia Laury.. ONA TEŻ MNIE KOCHA..
Podarowałem jej naszyjnik który kiedyś mama dała mi i powiedziała, że mam dać osobie, dla ważnym.. Mama dostała ją od taty, a taty od babci.
To Laura mnie zmieniła.. Rodzeństwo się cieszy, bo stałem się kimś co kiedyś byłem… :D
Kocham R5 i rodzinę, przyjaciół i LAURĘ <3
Wiem, nawet jej się zaręczyłem. ZGODZIŁA SIĘ!!
Vanessa i aura mieszkają u nas.. Dokładnej Vanessa w pokoju Rikera, a Laura w moim <333
Coś mi się wydaje, że to będzie mój ostatni albo przedostatni wpis”

Wpis 12
„Nadal te dziwne uczucie czuję.
Z Laurą panujemy ślub.. Laura ma zamiar wyjechać na jakieś studia.. daleko od LA..
Czuje smutek… ból… cierpienie…. Tęsknota….
Minął już 3 miesiące od wyjazdu. Mieliśmy koncerty, trasę… Była fajnie…
Postanowiłem zrobić jej niespodziankę, z przeróżnych źródeł dowiedziałem się, że przyjeżdża wcześniej!
Okey, kończę, bo zaraz ląduje, a mam zamiar pojechać na lotnisko…”

Niestety ta jego przejażdżka okazała się ostatnią w całym życiu. Śmierć go zabrała Lau i jego rodzinie. Kiedy się Lynchowi dowiedzieli płakali i załamali się, ale najgorzej cierpi Laura. Zrezygnowała ze studiów.
A Wpis 12,okazał się ostatni z jego wpisów w pamiętniku…
Żałoba nastąpiła nie tylko w domy Lunchów, ale także na całym świecie…

Wpis 13
„Pamiętniczku Rossa, niestety kolejny wpis pisze ja- Laura Marano. Nie czytałam jeszcze jego wpisów, raczej na razie nie.
Siedzę cały czas w pokoju Rossa. Mam na sb jego bluzy, koszulki, bluzki.. Cokolwiek…
Cholernie tęsknie za Rossem. Już go nie zobaczę, Przytule pocałuje nie ożenię się, nie będę miała dzieci z nim… „
Przerwałam na chwile, podeszłam do okna.
Czemu mi go zabraliście? –spytałam się, patrząc na niebo.
Po chwili po czułam dotyk a ramieniu.
-Nadal jestem przy tobie.
Szybko spojrzałam na tą osobę, był to… Ross.
-Co ty tu robisz? –przytuliłam go z całej siły.
-Stoję i przytulam się.  Tamci pozwolili mi w końcu użyć tej mocy.
-Fajnie. Tęskniłam.
-Wiem. Widziałem, ze mój pamiętnik należy teraz do cb?
-Taaa…
-Cieszy mnie to. Ale nie możesz ciągle siedziec w domu, a szczególnie w tym pokoju.
-Ale..
-Więm, ze tęsknisz, brakuje tb mnie, ale ja czuje to samo.. Byłem już u rodzeństwa i przyjaciół.. Ratliff jest w końcu z Rydel…
-Fajnie, a nie możesz wziąsc mnie z tb?
-Nie.
-Dlaczego?
-Masz na to czas.
-Wiem. Kocham cię…
-Ja cb bardziej kocham. Będę cię odwiedzał i resztę Moch debil we snach. Twoje sny będą bardziej prawdziwie… Dobrze, ale nie zrobisz nic głupiego.
-Dobrze dla cb.
-Musze isc. Wzywają.
-Nie odchodź.
-Musze. Jestem zawsze przy tobie. Czasami może się pokaże. Codziennie będę twoich snach. Kocham cię, jak cholera. Tęskni jak cholera. Brakuje mi ciebie jak cholera. Ale musze odejść.
-Ja też….
-Wiem. Podszedł do mnie i mnie czule, pełne miłości, namiętnym pocałunku. Ostatni raz.
Oderwał się, przytulił, potem spojrzał w oczy i uśmiechnął się oraz lekko mnie jeszcze pocałował… Odwzajemniłam każdy jego gest.
-I Love You… -powiedział
-I Love You too… -odpowiedziałam
Zniknał… Rozpłynął się, jak mgła.
Teraz wiem, że odnalazł szczęście, trafił do nieba i jest koło mnie.
„Kocham Cie, tęsknie, kiedyś się spotkamy… ty, ja +rodzice, przyjaciele, rodzeństwo.. Nie zapomnę Cię” … Usłyszłam tylko –„ Wiem to…. Love you.. Paa”

NASZA MIŁOSC JEST NA ZAWSZE I PO WIEKI, NIGDY SIĘ ONA NIESKOŃCZY.. J <3


THE END


Nagroda:


(Mam nadzieję, że się podoba.)