środa, 16 lipca 2014

Rozdział 13

W poprzednim Rozdziale:
Laura wspomina jak wyznała miłość Rossowi i jak stała się jego dziewczyną.
***
Wtedy było tak cudownie, a teraz Ross leży w szpitalu i to prze zemnie. Co ja mam zrobić?  

*Rydel*
Ross leży w szpitalu jeden dzień, a czuje jakby nie było go już rok. Może dlatego, że jest moim ulubionym braciszkiem i się o niego martwię. Tak czy siak dzisiaj idziemy do szpitala go odwiedzić. To pędzę się szykować.

*Laura*
Dzisiaj idziemy do Rossa w odwiedziny, ja się tak o niego martwię. Czemu on? Czemu nie ja? Myślałam tak siedząc na łóżku gdy do mojego pokoju weszła Vanessa.
Van: Hej młoda, co tam?
Lau: Kiepsko. Powiedz mi Van dlaczego on?
Van: Nie umiem ci odpowiedzieć na to pytanie, przykro mi.
Lau: Szkoda.
Van: A właśnie chodź już idziemy.
Lau: To chodźmy.
Gdy zaszliśmy do szpitala z sali Rossa wychodził właśnie lekarz. Podeszliśmy do niego, a on przekazał nam dobre wieści.
Lekarz: Mam dla państwa dobre wieści pan Lynch już się obudził i nie widzę wskazań aby go tu dłużej trzymać.
Pani Lynch: To cudownie.
Lekarz: Niech pani pójdzie ze mną, dam pani wypis syna ze szpitala. 
Pani Lynch: Dobrze.
Czym prędzej wbiegłam do sali Rossa, a ten powiedział na wstępie:
Ross: Mówiłem aby tamtędy nie iść.
Laura: Tak wiem. Następnym razem cię posłucham. Nie jesteś zły?
R: Za co miałbym być zły?
L: No nie wiem. Tak się o ciebie martwiłam.
Gdy Ross dostał wypis pojechaliśmy do domu. Ross był po tym wypadku jeszcze słaby ale po tygodniu był taki jak przed wypadkiem. Aktualnie jest 15.07.2014r., a Ross i Riker gdzieś wyparowali, ciekawa jestem co oni kombinują.

*Vanessa*
Riker i Ross zapadli się pod ziemię i coś kombinują, a my z Laurą siedzimy w domu i każda z osobna myśli co oni tam razem robią.

*Narrator*
Podczas gdy Laura i Vanessa siedziały w swoich pokojach myśląc o wszystkim i o niczym Ross i Riker szykowali pewną niespodziankę. Wreszcie do dwóch pewnych dziewczyn przyszedł SMS od dwóch innych osób ale z taką samą treścią. A brzmiała ona tak:

"Na pewnej polanie czeka na ciebie ktoś kto sprawi, że uśmiech na twojej twarzy zagości. Chcąc tam dojść idź za szlakiem z róż białych, a dotrzesz w to niezwykłe miejsce."

Dziewczyny czym prędzej ubrały się w ładne sukienki i dobrały dodatki aby razem ruszyć na poszukiwanie owej polanki. Szły tak jak w liście za śladem z białych róż. Gdy dziewczyny dotarły na polankę ujrzały swoich wybrańców, koc piknikowy (obsypany białymi płatkami róż), kilka poduszek i koszyk piknikowy wypełniony jedzeniem. Podeszły do nich pocałowały i przytuliły.

*Ross*
Laura wyglądała przecudnie.

*Riker*
Wow jaką będę miał wspaniałą żonę i taką piękną.
Ups, wygadałem się.

*Laura*
Gdy oderwałam się od Rossa on przede mną klękną i zadał mi chyba najważniejsze pytanie w moim życiu:
- Laura, czy zostaniesz moją żoną?
- TAK!!!
Po wypowiedzeniu tych słów wsuną mi na palec ten pierścionek:


*Vanessa*
Widziałam jak Ross oświadcza się Laurze to było takie słodkie.
Gdy Ross i Laura trwali w pocałunku klękną przede mną Riker i powiedział:
- Vanesso Marano czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
- Tak!!!
I po moim okrzyku wsuną mi na palec ten oto pierścionek. 
 *Riker*
Do domu wróciliśmy około godziny dwudziestej drugiej. Gdy weszliśmy do domu wszyscy gratulowali nam zaręczyn i pytali się, który z nas się pierwszy oświadczył, a ja powiedziałem, że Ross na co tata się bardzo ucieszył.

**************************
Hej! Jest rozdział, bo miałam chwilkę czasu. Zapraszam do wzięcia udziału w konkursie :) A teraz lecę do swoich obowiązków :) Do Napisania i jeszcze raz dziękuje za nominację do Liebster Award.

2 komentarze: