środa, 2 lipca 2014

Rozdział 11

Rozdział dedykuje:)
- Tuli Pomocnej


Lau: Ross. A ty mi się kiedy chcesz oświadczyć?
Ross: Powiem ci tak wcześniej ci się oświadczę niż Riker Van.
Lau: Ale musiałbyś wiedzieć kiedy Riker planuje się oświadczyć mojej siostrze. 
Ross: A kto powiedział, że nie wiem?
Lau: To ty wiesz kiedy on jej się oświadczy?
Ross: Tak wiem, bo my z Rikerem to ponad miesiąc temu zaczęliśmy przygotowywać. 
Van: Gadaj kiedy, o której godzinie i gdzie.
Ross: Nie mogę! Soory!
Van: Jak nie powiesz to cie zatłukę patelnią!!!
Lau: A ni mi się waż tłuc mojego Rossa, bo ja cie zatłukę łopatą!!!
Ross: Ej weźcie się uspokójcie, bo się was zaczynam bać.
Rydel: Ja też.
Ell: I ja też!!!
Van: I dobrze!!! A teraz gadaj kiedy mi się oświadczy!
Ross: Sorry jesteśmy pod domem.
Rydel: Ale cie załatwił!!!
Van: Cicho Rydel. Radziłabym ci trzymać twojego męża z dala ode mnie dobrze ci radze.
Rydel:  Czemu?
Van: Bo ty masz męża, a ja nie!
Rydel: Bo ty szczęścia  nie masz. Popatrz tylko na Rossa i Laurę, przecież on wcale nie musi jej się oświadczać wystarczy, że oddał by za nią życie.
Van: No, Laura ma szczęście.
Rydel: Ty też. Riker to by za tobą w ogień wskoczył.
Van: Może ty masz racje, muszę jeszcze trochę poczekać.
Rydel: No, dzielna dziewczynka.
Van: No to ja idę do siebie.
Rydel: Ok.

*Vanessa*
Mój pokój wyglądał tak:
Był cudowny ale najlepsza była garderoba:
Łazienka:
Było cudownie!!! Cieszę się, że państwo Lynch zabrali mnie od babci, przecież nie będę jej przez całe życie siedzieć na głowie, a tu mam Lau, Rydel i chłopaków. Tak ich wszystkich kocham!!! I z tymi myślami zasnęłam. Obudziłam się rano przez krzyki z dołu. Zeszłam na dół i zobaczyłam Rockiego kłócącego się Rikerem. Zaraz za mną zeszła reszta.
Riker: Ty debilu ona będzie moja!
Rocki: Nie, bo moja.
Riker: Zamknij się nawet nie jesteś w jej typie.
Rocki: A właśnie, że jestem. Ona cię nie zechce.
Riker: No chyba ciebie!!! Ja ją kocham w przeciwieństwie do ciebie.
Boże łep mi już pęka od ich kłótni, ciekawe tylko o kogo się kłócą. Wreszcie podszedł do nich Ross i znowu się zaczęło ale na koniec dostałam olśnienia.
Riker: Odczep się rzepie!
Rocki: Nigdy!
Ross: Riker, Rocki!!!! - Wrzasną.- O co wam chodzi?
Riker: No bo on obrażał ....
Rocki: Wcale jej nie obrażałem!
Riker: A właśnie, że tak!
Rocki: Nie!!!
Riker: Tak!!!
Rocki: Nie!!!
Riker: Tak!!!
Ross: Uspokójcie się!!! O kim wy mówicie?
Rocki i Riker razem: Mówimy o Van!!!
Ross: Że o naszej Van?
Riker: Tak
No teraz to staliśmy z otwartymi buziami. Ell zemdlał, ja, Rydel i Laura patrzyliśmy się na nich jak na idiotów, Rayland nie wiedział o co chodzi, bo dopiero zszedł na dół, państwo Lynch nie wiedzieli co powiedzieć, a Ross po pięciu sekundach dołączył do Ella, po czym Laura do niego podbiegła i błagała aby się obudził. Ell i Ross leżeli na podłodze i poza oddychaniem nie dawali znaku życia. Rydel wzięła na ręce Ella i poszła z nim do jej pokoju. Laura zrobiła to samo ale zaniosła Rossa do swojego pokoju. Ryland poszedł robić śniadanie, a nasi rodzice poszli do salonu wszystko przemyśleć. A ja stałam na  środku korytarza pomiędzy Rockim i Rikerem i nie wiedziałam co powiedzieć. Wreszcie się rozpłakałam i przytuliłam Rikera, bo to jego kocham, oczywiście nie mam nic do Rockiego ale Riker jest wyjątkowy i nie do opisania są moje uczucia do niego.

*Rydel*
Nie no zabije, uduszę, poćwiartuje!!! Ell leży jak trup już dwie godziny, jest moim mężem dopiero trzeci dzień i nie mogę się tym nacieszyć przez tych dwóch palantów. Ugh.
~Godzinę później. 
Nie no ja tam idę i pożałują dnia w którym się urodzili!

*Laura*
Biedny Ross leży tu i leży już dwie godziny, musiał doznać wielkiego szoku. Zabije tych bezmózgich debili, nie no przesada musieli się kłócić akurat po ślubie Rydel o Van? Boże jeśli on się zaraz nie obudzi to zabije ich patelnią, obiecuje.
~ Godzinę później.
Idę do nich, bo prawdo podobnie zabili mi ukochanego!

*Riker*
Vanessa przytuliła się do mnie czyli czuje coś do mnie. Trwałam tak w uścisku z Van gdy na korytarz wparowały dwie zezłoszczone dziewczyny. Była to Rydel i Laura, krzyczały tylko jedno słowo "zabije" i niebezpiecznie się do nas zbliżały.
Rydel: Zabije was!!! Przez wasze kłótnie i wyznania mam trupa w łóżku. Ell leży już tak trzy godziny i nie chce się obudzić!
Laura: Tak samo Ross! Przyrzekłam sobie, że jeśli się nie obudzi teraz to zatłukę was patelnią, wiec idę po patelnię!
Rocki: Nie, proszę nie rób tego!
Van: Oszczędź tylko Rikera!
Laura: Dla siostry wszystko. Rocki szykuj się do ucieczki!
Tak jak powiedziała tak zrobiła i ganiała Rockiego z patelnia w ręku, aż biedny chłopak wybiegł z domu i nie wracał do 23.

NASTĘPNY DZIEŃ

*Laura*
Obudził mnie słaby głos Rossa
R: Gdzie ja jestem?
L: W swoim pokoju.
R: A co się stało?
L: Rocki i Riker pokłócili się o Van, później zemdlałeś tak jak i Ell.
R: Spoko, nic nie pamiętam z tego.
L: To masz farta, ja chce o tym zapomnieć i to jak najszybciej.
R: Ale Rocki i Van?
L: Tak.
R: To jest nie realne.
L: Fakt.
R: Idziemy na miasto?
L: Oki, tylko pójdę się przebrać.
Laura poszła się przebrać, a gdy wyszła z łazienki była ubrana w to:
Wyglądała ślicznie. Zeszliśmy na dół, zjedliśmy śniadanie i poszliśmy do miasta. Pochodziliśmy po parku i poszliśmy na lody. 

*Laura*
Wracając chciałam skrócić drogę, więc poszliśmy jakąś opuszczoną ulicą. Ross mówił abyśmy tam nie szli ale ja go nie słuchałam. Szliśmy tak, aż nagle zaatakowali nas jacyś bandyci, było ich dwóch. Jeden z nich złapał mnie i rozciął mi ramię, Ross próbował mnie ratować ale jeden z nich wbił mu nóż w ramię, a potem w brzuch. Ross był nie przytomny więc co miałam zrobić? Postanowiłam udawać nie przytomną żeby sobie poszli, jak widać podziałało, bo odeszli. gdy tylko się oddalili sięgnęłam do torebki po telefon zadzwoniłam po pogotowie. Pogotowie przyjechało po niecałych dwóch minutach i zabrali mnie i Rossa do szpitala. W szpitalu mnie opatrzyli i teraz czekałam na korytarzu na rodzeństwo. Gdy tylko przyjechali przytuliła się do Rydel i zaczęłam płakać. Rydel poprosiła czy mogę opowiedzieć co się tam stało no i oczywiście wszystko jej opowiedziałam. Gdy skończyłam opowiadać przyszedł do nas lekarz i powiedział, że Ross jest teraz w śpiączce, że stracił dużo krwi i, że może nie przeżyć do rana. Powtórnie przytuliłam się do Rydel i zaczęłam szlochać, ona pocieszała mnie,  że Ross na pewno przeżyje, bo przecież nie może mnie zostawić i ich wszystkich. To wszystko moja wina gdybym wtedy go posłuchała było by inaczej.  
********************************
Dziś rozdział dodaje wcześniej niż zwykle. Siedziałam nad nim równo trzy godziny. Przyjechała do mnie ciocia z Gdyni i zdążyłam się z nią tylko przywitać w przerwie pisania rozdziału. Mam nadzieję, że nie zmarnowałam tych trzech godzin i podoba wam si.e rozdział. Jak wasze wakacje? Niedługo wstawię swoje wakacyjne fotki. A jak chcecie to przyślijcie mi na e-maila swoje zdjęcia z wakacji, tak bardziej się poznamy. :) Dodałam stronę "My" tam piszcie o sobie ja już napisałam możecie tez zadawać mi pytania dotyczące mnie, cy czegoś innego, bo bardzo chciałabym was poznać. :) No to lecę błagać ciocię czy mogę pojechać do niej na wakacje.  

3 komentarze:

  1. Super rozdział.
    :*
    Twoje 3 godziny się nie zmarnowały.
    :D
    Czekam na next
    <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za dedyk
    Świetny rozdział.
    Mam nadzieję że Ross'owi nic nie będzie

    OdpowiedzUsuń