niedziela, 31 sierpnia 2014

Rozdział 21 + bardzo ważna i smutna noteczka!

*Ross*
Tej nocy jakoś nie mogłem spać. Jest czwarta nad ranem, a ja jeszcze nie zasnąłem. No to co mam robić? Może pogram cicho na gitarze? No to biorę gitarę i... Taak zapomniałem, że zostawiłem gitarę u Rockiego. No cóż, będę musiał po nią pójść. Wyszedłem na korytarz i starałem się cichutko stawiając kroki dotrzeć pod drzwi pokoju starszego brata i Ella, który był prawie na samym końcu korytarza. Chyba po niecałych dwóch minutach stałem przy moim celu. Gdy otworzyłem drzwi cichutko wślizgnąłem się do środka. Moja gitara leżała oparta o półkę. Podszedłem do niej i starałem się ją wziąć tak aby nie obudzić Rockiego Ell, co przyszło mi z marnym skutkiem. Gdy chwyciłem instrument za gryf niechcący szarpnąłem za struny, a jeszcze później przez przypadek stuknąłem nią o szafkę. Ku mojemu pechu Rocky zaczął się budzić, a ja nie chcąc aby mnie przyłapał skuliłem się za łóżkiem. Chyba po nie całej minucie usłyszałem głos brata:
- Nie chowaj się blondi!
- Ja?
- Tak, ty Ross.
- Ja się wcale nie chowam. - W życiu nie wytłumaczę się Rockiemu.
- Taa..., a ja ślepy jestem. Po co tu przyszedłeś?
- No...bo...ja...przyszedłem po...po gitarę.
- A po co ci o czwartej rano gitara?
- A ty co z policji?
- Nie ale to ty wlazłeś do mojego pokoju o czwartej rano!
- Fakt.
- To po co ci gitara?
- No, bo nie mogłem zasnąć i pomyślałem, że pogram sobie na gitarze ale tak aby nikogo nie obudzić.
- No mnie już obudziłeś.
- Taaa... mój plan trochę nie wyszedł.
- Zgajdując nie dasz mi jeszcze trochę pospać?
- Nie, nie dam.
- Wiedziałem. Nie mogłeś iść do Rikera?
- Nie, bo to u ciebie zostawiłem gitarę. 
Więc skoro obudziłem Rockiego to nie będę się już nudził, tak więc poszedłem do swojego pokoju aby się przebrać. Gdy wróciłem do pokoju brata (i przyjaciela) o dziwo już go tam nie było, więc z szedłem na dół, gdzie zastałem go oglądającego jakiś film. Usiadłem obok niego i czekaliśmy, aż obudzi się reszta rodzinki. Gdy film dobiegł końca, zegar wskazywał 6:22 i w tej właśnie chwili zeszła ubrana już Rydel. Zaciągnęła nas do kuchni i poprosiła abyśmy zrobili na śniadanie naleśniki, a widząc, że się wachamy nad decyzją czy jej zrobić, czy nie zrobiła swoje słodkie oczka, które na mnie nie działały. Za to Rocky po minucie patrzenia się na Rydel, w końcu uległ i powiedział:
- Podaje się!
- A na mnie twoje oczka nie działają. 
- Ross, bo na ciebie nic nie działa.
- Rocky mi też zrobisz? - zapytałem się. 
- Zapomnij!
- Proszę!
- Nie!
- No weź - teraz to ja zrobiłem swoje słodkie oczka, takie jak kota w butach ze Shreka.
- No dobra!
- Ha wiedziałem, że się poddasz!
- Taa... wysługujcie się mną, założe się, że zaraz zejdzie Riker i będzie to samo. - Powiedział Rocky i strzelił focha.
- Oj Rocky  nie gniewaj się, bo ty robisz najlepsze naleśniki no to korzystamy z tego, że nam ulegasz. - Tłumaczyła mu Rydel.
- A ja?
- Oj cicho siedź Ross. - Powiedziała Rydel.
- Proszę! - Rocky podał nam cały talerz naleśników.
- Kocham Cię! - krzyknęła Rydel i zaczęła pałaszować naleśniki z prędkością światła, a Rocky tylko pokręcił głową i wrócił do smarzenia naleśników, bo po schodach schodził właśnie Riker z Ellem. Gdy Riker wszedł do kuchni rzucił na wstępie:
- Kocham Cię bracie!
- Ja też! - Krzyknął Ell, a Rocky postawił przed nimi nową partię naleśników.
- Mogłem zginąć w tym wypadku.
- Nie mogłeś, bo musielibyśmy głodować. - Powiedział Ell.
Po nie całych pięciu minutach zeszli rodzice, a my śmiejąc się i rozmawiając dokończyliśmy swój posiłek. Gdy my i rodzice zjedliśmy śniadanie Riker i ja pojechaliśmy do szpitala po dziewczyny.

*Rocky*
Nie dość, że Ross obudził mnie o czwartej rano, to jeszcze się mną wysługują, no ale takie życie z moim rodzeństwem. No cóż normalka. Po śniadaniu rodzice pojechali do pracy, Ross i Riker po dziewczyny, a ja i Rydel zostaliśmy sami w domu i czekaliśmy aż dziewczyny wrócą ze szpitala. No tak zastanawiacie się pewnie gdzie jest Ell, otóż nie mam zielonego pojęcia, bo tóż po śniadaniu wybiegł, a raczej wystrzelił z domu jaj rakieta i tyle go widziałem, ale jestem pewny, że coś kombinuje. Po nie całych dwudziestu minutach do domu wbiegły dziewczyny. Gdy wbiegły do salonu krzyknęły "Witaj domku" i klapnęły na kanapie obok mnie i Rydel.
- No nareszcie, już nigdy nie chcę leżeć w szpitalu! - Zaczęła rozmowę Laura.
- Ja też nie! - dodała Van - A tak poza tematem to zajadłabym coś.
- Ja też. - Przyznała Lau.
- Rocky, bądź taki miły i zrób dziewczynkom naleśniki. - Powiedziała Rydel.
- O nie! Nie będziecie się mną kolejny raz wysługiwać!
- Ale Rocky! - Wolała Rydel.
- Nie!
- Błagam, bo my z głodu umrzemy! - Powiedziała Laura i razem z Vanessą zrobiły słodkie oczka.
- Nie, no ja się podaje! - Krzyknąłem i poszedłem zrobić im te naleśniki.
- Co mu się stało? - Zapytała Van i to tyle co usłyszałem z rozmowy dziewczyn.
*Rydel*
- Nie, no ja się podaje! - Krzyknął Rocky i poszedł do kuchni.
- Co mu się stało? - Zapytała Vanessa.
- No, bo tak jakoś wyszło, że dzisiaj całej naszej rodzice robił śniadanie.
- Ot tak się zgodził?
- Nie, ja wzięłam go na minę zbitego pieska, a Ross na wzrok kota ze Shreka.
- A Riker i Ell? - Zaciekawiła się Laura.
- Riker gdy wszedł do kuchni powiedział na wstępie "Kocham Cię bracie", a Ell mu przytakną słowami "Ja też".
- Taa... Rocky serio ma rację, że się nim wysługujecie. - Powiedziała Laura.
- Nie moja wina, że robi najlepsze naleśniki. - Broniła się Rydel.
- Ej ja też robię dobre! - Do salonu wszedł Ross z Rikerem.
- No tak, twoje i Rockiego są wyjątkowe ale on i tak robi lepsze. - Tłumaczyła się Rydel.
- Foch Forever! - rzucił Ross i klapnął na kanapie obok Laury.
- Oj młody wydoroślej! - Powiedział Riker, a że nie było dla niego miejsca na kanapie posadził sobie Van na kolanach.
- Co o mnie plotkujecie? - Zapytał się Rocky stawiając talerz naleśników na stole przed kanapą.
- Dziękuję, życie nam ratujesz! - Krzyknęły jednocześnie Laura i Vanessa zrywając się z miejsca i przytulając zaskoczonego Rockiego, dały mu buziaka w oba policzki i zabrały się do pałaszowania naleśników. A Rocky jak stał, tak stał, więc podeszłam do niego i próbowałam go od hipnotyzować, co udało mi się za trzecim razem.
*****************************
Hello! Przybywam z rozdziałem i smutną wieścią, którą mam nadzieję zrozumiecie ale to na koniec. Jutro wieczorem kończy się wam czas na wysyłanie mi waszych One Shotów, narazie mam je trzy, co mnie cieszy ale muszę się wam do czegoś przyznać, mam dylemat i nie wiem kiedy napiszę wyniki, bo muszę bardzo gruntownie pomyśleć i przeczytać je jeszcze z pięćdziesiąt razy i od razu mówię, że wszystkie są świetne. Przepraszam za jakie kolwiek błędy lecz dodaję rozdział z telefonu. A teraz ta smutna wiadomość w tym roku idę do nowej szkoły i we Wrześniu nie będę miała za czasu wystawiać rozdziały, a w ciagu roku (oprócz świąt, bo w nich będę starać się dodawać codziennie) będę oddawała tylko w weekendy (wliczając piątek), ponieważ dostałam się do klasy pływackiej i codziennie będę miała basen do piętnastej, a później odrabianie lekcji, że poprostu nie dam rady napisać rozdziału. Postaram się napisać przez ten miesiąc kilka rozdziałów na zapas aby tylko siąść i dodać ale obiecuje wam, że coś wymyślę. A więc żegnam się z wami na miesiąc Wrzesień i wracam do was w Październiku ale czasami będę coś wam tu pisać na pocieszenie. :-D

1 komentarz: