niedziela, 26 października 2014

Rozdział 26

*Rydel*
- Rocky nie płacz! Będzie dobrze!
- Nie będzie!
- Zobaczysz, że będzie! - pocieszałam brata, który z tej całej rozpaczy właśnie zasnął mi na rękach. Nie mogę się już patrzeć jak cierpią rodzice, Rocky i reszta. To jest nie sprawiedliwe.
- Rydel?
- Co?
- O czym myślisz?
- O tym, że....
- Że?
- Ell to nie sprawiedliwe!
- Ja o tym wiem! Ale nie krzycz, bo go obudzisz.
- No wiem, wiem. Co chciał sobie zrobić Riker?
- Skąd wiesz?
- Bo było słychać Van w całym domu jak krzyczała.
- A fakt. No, bo on chciał wyskoczyć z balkonu ale go złapałem.
- Dzięki!
- Za co?
- Bo gdyby nie ty to Riker, by wyskoczył z balkonu i się zabił.
- Oj tam!
- Nie oj tam, tylko Dziękuję!
- Rydel?
- Tak?
- Kocham Cię wiesz?
- Wiem. Ja ciebie też kocham! - i tu się pocałowaliśmy.
Nagle do pokoju weszli Van i Riker.
- To my nie przeszkadzamy!
- Riker wracaj tu!
- Czemu?
- Bo dostaniesz w łep!
- Za co?
- Za to, że chciałeś wyskoczyć z balkonu!
- Skąd wiesz?
- Po pierwsze Van tak głośno krzyczała, a po drugie Ell mi powiedział.
- Ell?
- Co?
- Czemu jej powiedziałeś?
- Bo się zapytała, a ja przed żoną tajemnic nie mam!
- Nie chciała bym wam przeszkadzać, ale z tego co widzę to Rocky śpi, a wy się wydzieracie na pół domu! - wtraciła Van.
- Fakt faktem, wydzierać to wy się umiecie  - powiedział Rocky  - nawet pospać nie dacie.
- Rocky? To ty nie śpisz? - odkrył Amerykę Ell, i właśnie za to go kocham, a my zaczęliśmy się śmiać, w jednej chwili zapomnieliśmy o wszystkich nieszczęściach. Do pokoju weszli Ross, Laura i Rodzice. Rodzice widząc nas roześmianych, pomimo nieszczesnych wydarzeń, uśmiechneli się. I znowu, przez tą chwilę, było jak dawniej.
*Ross*
Kocham swoje rodzeństwo, bo nawet przez łzy potrafią się śmiać i wygłupiać. Czasami dochodzę do wniosku, że takie rzeczy to tylko w rodzinie Lynchów.
- Ross?
- Tak Laura?
- Kocham cie!
- Ja ciebie też!
- Wiesz masz wspaniałe rodzeństwo.
- Dzięki, ty też masz fajną siostrę!
- Hahaha ja nie mogę!
- Ale co?
- Posłuchaj Ella!
- Czy on śpiewa Merry Christmas?
- Tak Hahaha!
- Ej Ell jeszcze nie święta!
- Co z tego jeszcze miesiąc, a może dwa i ty sam bedziesz śpiewał kolędy! - Hahaha wiecie co?
- Nie nie wiemy o świeć nas  - palną Ell.
- Takie rzeczy i rozmowy tylko w domu naszej zacnej rodzinki!
- Ja się z tobą zgadzam! - powiedziała Laura.
- Ja też! - dodała Rydel.
- I ja!  - powiedział Ell
- I my też! - przyznali rodzice.
- To ja też! - powiedział Rocky.
- I my też!  - powiedzieli razem Riker i Van.
- Laura, Van wasi rodzice chcą się z wami zobaczyć.
- No to jedźmy! - krzyknęły z entuzjazmem dziewczyny i zniknęły razem z rodzicami za drzwiami pokoju Rockiego i Ella.
*Laura*
- Wiesz co młoda?
- Co?
- Wypadałoby powiedzieć, że mamy narzeczonych.
- Fakt wypadałoby.
- No to raz kozie śmierć! - powiedziała Van i weszłyśmy do sali w której leżeli rodzice.
- Musimy wam coś powiedzieć  - zaczęła Van.
- Ja i Van jesteśmy zaręczone! - skończyłam.
- Z kim? - zapytał się tata, jak to dziwnie brzmi po tylu latach.
- Ja z Rossem.
- A ja z Rikerem.
- To wspaniale! - powiedziała mama.
Dziwnie się teraz czuję mówiąc do moich prawdziwych rodziców "mamo" i "tato" , ponieważ dotychczas moimi rodzicami byli państwo Lynch i już odruchowo mówię do nich "mamo" i "tato" , ale w sumie to jak wyjdę za Rossa to nie będzie wielkiej różnicy.
*Riker*
Kiedy dziewczyny pojechały do szpitala odwiedzić swoich rodziców my jak to my właczyliśmy film o tytule " Street Dance II" (fajny,  polecam ~ Ola), który opowiada historię pewnej grupy tanecznej. Jest to film muzyczny, a więc wszyscy wlepiają wzrok na ekran.  Po 110 minutach film dobiegł końca, a że była już 20, a my byliśmy zmęczeni zasneliśmy. Rydel i Ell na łóżku Ella, a ja z Rockym i Rossem na łóżku Rockiego.
*Laura*
Gdy weszliśmy do domu było dziwnie cicho wszyscy (czyt. Laura, Van i państwo Lynch) poszliśmy do pokoju Ella i Rockiego. Ujrzeliśmy tam słodko śpiących na łożu Ella: jego samego i Rydel, a na łóżku Rockiego: Rikera, Rossa i Rockiego. Wyłączyłam telewizor, zgasiłam światło i wszyscy udaliśmy się do swoich poko aby położyć się spać. Weszłam do swojego pokoju i poszłam wziąć kąpiel. Rozebrałam się, wyrzuciłam brudne ubrania do kosza na bieliznę, aby następnie wejść pod prysznic. Gdy odkręciłam kurek na moje ciało zaczęły spadać kropeliki ciepłej wody, wzięłam swój ulubionym rumiankowy płyn i zaczęłam go rozprowadzać po ciele. Zpłukałam z siebie płyn, opatuliłam się miekkim fioletowym ręcznikiem i wyszłam z łazienki aby ubrać się z moją piżamkę w misie. Gdy już byłam ubrana poszłam odwieść recznik i wybiegłam z łazienki, biegłam w stronę łóżka aby po chwili na nie wskoczyć. Gdy na nie wskoczyłam do mojego pokoju weszła Van.
- Dobranoc siostra!
- Dobranoc!  Mogła byś zgasić światło?
- Jasne!
- Dzięki! To do jutra!
- Do jutra! - powiedziała gasząc światło i wychodząc z pokoju.
Leżałam chwilę wpatrując się w sufit, lecz po chwili zasnęłam aby śnić o jednorożcach i magicznych krainach.
*******************************
Hej! Mam nadzieję, że rozdział się podoba! Do napisania moi kochani!

2 komentarze: